Hej!
Postanowiłam, że pierwsza książka jaką wam zaprezentuje będzie odbiegać nieco od tematyki, którą preferuję. Jakiś czas temu miałam okazję zagłębić się w powieść Markus’a Zusak’a pod tytułem „Złodziejka książek”. Kiedy znajomy mi ją polecił i mniej więcej opowiedział o czym jest nie byłam za bardzo przekonana gdyż, jak już wyżej pisałam, zupełnie odbiega od krwawych morderstw, które pojawiają się w z reguły czytanych przeze mnie książkach. Postanowiłam jednak ją przeczytać i to była genialna decyzja.
Akcja rozgrywa się podczas II Wojny Światowej na terenie Niemiec. Liesel Meminger oraz jej brat zostają oddani do adopcji innej niemieckiej rodzinie. Podczas podróży do nowego domu chłopiec umiera i matka z Liesel muszą pochować go na cmentarzu, który znajduje się gdzieś po drodze, z daleka od siostry i matki. Właśnie podczas ceremonii pogrzebowej dziewczynka kradnie pierwszą książkę – „Podręcznik grabarza”. Dzięki niej uczy się czytać oraz poznaje cudowną magię słów. Jednak jedna książka to już dla niej za mało i kradnie kolejne, między innymi ze stosu przygotowanego przez nazistów do spalenia. Przygody Liesel pokazują moc przyjazni, miłości, książek oraz fakt, że wojna krzywdziła nie tylko mieszkańców państw, które niemiecka ekspansja objęła, ale równie mocno niszczyła niemieckich cywilów. Samą historię opowiada nam nietypowy narrator – Śmierć we własnej osobie.
„Złodziejkę książek” przeczytałam chyba w trzy dni, a kolejne trzy próbowałam się po niej pozbierać. Jest to właśnie jedna z tych powieści po których nie mamy pojęcia co zrobić ze swoim życiem. Przez ostatnie 20 kartek płakałam jak dziecko przez co musiałam tłumaczyć się znajomemu z mokrych stron. Ekranizacja jest równie poruszająca, ale przed filmem szczerze polecam przeczytać książkę. Jak dla mnie 20/10.